Olenia |
|
|
|
Dołączył: 03 Sty 2006 |
Posty: 46 |
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Skąd: Malbork |
|
|
|
|
|
|
Witajcie, może wyda się Wam dziwne, że pisze świadectwo chociaż nie było mnie razem z Wami na szlaku.... otóż nie było mnie fizycznie, duchowo jednak pielgrzymowałam. Ta moja duchowa wędrówka zaczęła się w dniu przyjścia do Malborka pielgrzymów grupy żuławskiej. A może nawet wcześniej- już podczas przygotowań. Każdego dnia podczas trwania pielgrzymki śpiewałam na Apelach Jasnogórskich w naszej parafii Na gitarze grał Wojtek i na wiolonczeli grała Karolina. To był stały skład. Oprócz śpiewania czytałam także rozważania, które wcześniej zostawił nam ks. Tomasz. Po pierwszym apelu chciałam się jakoś z tego wymigać, stwierdziłam, że zupełnie nie chce mi się chodzić codziennie i jeszcze czytać (czego nigdy nie robiłam, bo zawsze zajmuję się śpiewaniem). Początki zatem były bardzo trudne, gdyż ujawnił się mój brak powolnego czytania i przekazywania ludziom czytanych przeze mnie treści. Musiała przyjąć słowa krytyki, co jest zawsze dla mnie bardzo trudne. Każdy dzień był inny, czasem śpiewałam sama, czasem przychodził ktoś do pomocy. Cieszyła mnie każda osoba, która uczestniczyła w apelach. Z każdym dniem dostrzegałam zasłuchanie się w dialog który razem z Wojtkiem czytaliśmy. Zawsze nasze granie było oddane Panu, zawsze szliśmy na żywioł, czasem coś nie wyszło, ale i tak było dobrze. Później usłyszeliśmy słowa, które mnie po prostu zwaliły z nóg..... pewna kobieta, gdy wracaliśmy z apelu powiedziała nam, że jest wdzięczna że gramy specjalnie dla tych wszystkich ludzi, którzy przychodzą. Ale powiedziała coś jeszcze ważniejszego, zapewniła nas o swojej modlitwie w naszej intencji. To było dla mnie NIESAMOWITE że zwykłe śpiewanie może kogoś "porwać" w wir modlitwy. To duchowe pielgrzymowanie , podczas śledzenia trasy i wspominania moich noclegów i bolących nóg było czymś pięknym, po mimo tego że czymś zupełnie innym. Czasem warto poświęcić jedno by zyskać coś innego. Bardzo chciałam być z grupą na szlaku, nie było mi to dane, za to Pan znalazł dla mnie formę mojego pielgrzymowania, które już w moim sercu wydało owoce. To piękne, że nasze granie rozweselało stęsknione serca tych, którzy pozostali w domu. Pozostali ale mimo to pielgrzymowali, wszyscy byliśmy niesieni w Waszych sercach, a Wy byliście niesieni naszą codzienną modlitwą. Oby w każdym z Was to pielgrzymowanie, fizyczne czy duchowe, wydało piękne owoce. Pozdrawiam. |
|